poniedziałek, 9 grudnia 2013

PROLOG

  grudzień 2009 r.

 Wokół mnie roztaczała się nieprzenikliwa ciemność, przecinana w niektórych miejscach rzadką mgiełką w szkarłatnym odcieniu. Zmrużyłam powieki, chcąc chociaż w najmniejszym stopniu skupić rozbiegane po całej głowie myśli i doszukać się celu, w jakim znalazłam się w tym dziwnym i nieco strasznym miejscu.


 Zło zakrada się do Ciebie. Wstrzymaj oddech. Uciekaj!

 Przerażona obróciłam się na pięcie, chcąc znaleźć źródło tej okropnej wypowiedzi. Czy to możliwe, że wydostała się z moich własnych ust? Przecież nikogo prócz mnie tutaj nie ma...

Doznałam dziwnego wrażenia, że powietrze, którym usilnie próbowałam napełnić jak największą objętość własnych płuc, przybrało konsystencję rozrzedzonego kisielu. 



 Zło zakrada się do Ciebie. Wstrzymaj oddech. Uciekaj!

- Nie chcę tu być, nie chcę tu być! – Nawet nie zdałam sobie sprawy, kiedy policzki stały się mokre od łez, a dłonie mechanicznie zaczęły ciągnąć za frędzle wełnianego swetra.

 Kto, u licha, wsadził mnie do tej ciemnej, przerażającej klatki? Co za prymityw nie wyposażył tego dziwacznego miejsca w jakiekolwiek wyjście?!

 Jeszcze raz mimowolnie rozejrzałam się dookoła, modląc się w duchu, by po raz wtóry nie usłyszeć tego przeraźliwego głosu. Aczkolwiek bardziej niż tego ordynarnego dźwięku bałam się samego przesłania tej wypowiedzi. Zupełnie nie wiedziałam, czy mam interpretować je odnośnie własnej osoby, czy jest to po prostu nieszkodliwe zdanie kierowane do każdego nieszczęsnego przybysza, odwiedzającego to upiorne miejsce.

 Ciesz się każdą chwilą spędzoną z bliskimi. Już niebawem nie będzie ci dane się nimi radować...

 Tego już było stanowczo za wiele. Nie bacząc na nic, szarpnęłam się gwałtownie, zmuszając całe ciało to bardziej intensywnego ruchu. Biegłam na oślep. Gdy tylko wpadałam w jakąś szkarłatną chmurkę, jej opary drażniły nieprzyjemnie moje oczy, silnie wyciskając z nich łzy, a całe drogi oddechowe zaczynały niemiłosiernie piec.

 Chciałam uciec. Tylko przed kim? Przed czym? Wyciągnęłam przed siebie ręce na wypadek, gdybym w tej ciemności natknęła się na jakąś niespodziewaną przeszkodę. Zaskoczona spostrzegłam, że w tej całej czerni doskonale potrafię rozróżnić poszczególne części własnego ciała, a nawet kolory ubrań, w jakie było ono odziane.

  Zło zakrada się do Ciebie. Wstrzymaj oddech. Uciekaj!

 Gwałtownie się zatrzymałam, a ponieważ otoczenie było identyczne do tego, które otaczało mnie przed rozpoczęciem biegu, miałam wrażenie, że w ogóle nie ruszyłam się z poprzedniego miejsca. Bezradnym gestem zgarnęłam rozpuszczone włosy i przewiesiłam przez lewe ramię, odsłaniając tym samym znaczną część szyi. Natychmiast poczułam na jej skórze chłodniejsze powietrze... Nawet nie... To był czyjś zimny, urwany oddech.

  Desiree...

 Poczułam jak serce skacze mi do gardła. Skąd, u diabła, to coś zna moje imię?! Dlaczego ma nade mną tak potworną przewagę?

 Chciałam obrócić się i odnaleźć tę tajemniczą istotę. Instynkt podpowiadał mi, że znajduje się gdzieś za mną, niedaleko.
 I nagle, przy gwałtownym ruchu, moja głowa silnie zderzyła się z niezwykle twardą powierzchnią. Urwany, pulsujący ból w szybkim czasie zaczął wypełniać każdą komórkę mojej głowy...

- Desiree, na Boga, obudź się!

 Jęknęłam głucho, natychmiast zdając sobie sprawę, że przeżyta przed chwilą sytuacja była po prostu złym snem. Z lekkim wahaniem rozwarłam mocno zaciśnięte powieki, natychmiast zauważając pochylającego się nade mną ojca. Zdezorientował mnie jego zatroskany wyraz twarzy jak i obrana przez siebie pozycja.

 Zajmowałam bowiem całe tylne siedzenie rodzinnego mercedesa, wyłożona na stercie pluszowych jaśków, okryta cienkim kocem. Dopiero po dłuższej chwili wszystko mi się przypomniało.

 Wraz z rodzicami pojechałam uczcić pierwszy tydzień wakacji do rodzinnego domu taty znajdującego się w Hamilton. Po kilku dniach ciągłych szaleństw i niezwykle klimatycznych wieczorach spędzonych przy kominku z kubkiem gorącej czekolady w towarzystwie rodziców ojca oraz jego przyrodniej siostry, postanowiliśmy wrócić na dwa tygodnie do Wellington. Tata miał bowiem zapowiedziane na przyszły tydzień dwie ważne konferencje, a mama szykowała się na poważny remont we własnej kwiaciarni. Nie miałam jednak powodów do narzekań, gdyż wielkimi krokami zbliżał się dawno upragniony przeze mnie wyjazd do Europy.

- Skarbie, jak się czujesz? – Niepokój w głosie ojca sprowadził mnie na ziemię.

 Zmrużyłam oczy, pragnąc, by widziany przeze mnie obraz w końcu nabrał ostrości. Do samochodu zajrzała również mama. Z troską wymalowaną na twarzy obejrzała mnie od stóp do głów.

- Desiree, czy wszystko z tobą w porządku? Nie boli cię głowa?

 Głowa. W mig wróciło wspomnienie tego nieznośnego bólu, którym zakończył się mój sen. Z tym, że wspomnienie było aż nazbyt realistyczne, gdyż nieprzyjemne uczucie trwało nadal...

- Musiał przyśnić ci się jakiś zły sen – wyjaśnił tata porozumiewawczo kiwając głową. – Gdy zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej już spałaś. Poszedłem zatankować i kupić dla wszystkich coś do picia. Gdy wróciłem, potwornie się rzucałaś. Koniec końców chyba dosyć mocno przywaliłaś czołem o szybę.

- Moje biedactwo – mama ostrożnie nachyliła się ku mnie, delikatnie całując moje czoło. – Zapewne będziesz miała niezłego siniaka. A mówiłam, byś nie jadła tyle lodów przed podróżą! Oto skutki spożywania zbyt dużej ilości cukru!

 Posłała przy tym piorunujące spojrzenie w kierunku ojca. Zauważył to i natychmiast przybrał minę niewiniątka. Bo oczywiście to tata zawsze pozwalał mi na większe szaleństwa w urozmaicaniu codziennej diety. Oczywiście ku frustracji mamy – fanki zdrowej, ekologicznej żywności.

- Oh, kochanie, parę kalorii z pewnością nie zaszkodzi naszej małej Desiree. Zwłaszcza, że trenuje koszykówkę i potrzeba jej mnóstwo energii. Oj, już nie patrz tak na mnie i tak wiem, że bardzo mnie kochasz i uważasz za najlepszego ojca na świecie. A teraz migusiem na swoje miejsca. Jeszcze pięćdziesiąt kilometrów dzieli nas od naszego ukochanego Willington!

 Pocałował mamę w policzek, a gdy ta po chwili zaczęła mościć się na przednim siedzeniu, uśmiechając się przy tym pod nosem, puścił do mnie oczko.
 Musiałam nieźle się natrudzić, by nie parsknąć przy tym śmiechem i zachować należytą powagę.

 Chwilę później do moich uszu doszedł dźwięk uruchamianego silnika. Westchnęłam z zadowoleniem jednocześnie szukając w zmiętym kocu odtwarzacza MP3 i zestawu sudoku, które miałam w ramach zakładu rozwiązać podczas tych wakacji. Zguby leżały jednak tuż przy moich stopach. Słuchawki od odtwarzacza były, jak zawsze, niemiłosiernie splątane, a pierwsze kartki krzyżówki już dosyć mocno pogniecione.

 Prędko przeszła mi jednak chęć na rozwiązywanie matematycznych zagadek. Dosyć szybko znów zaczęła opanowywać mnie senność. Ostatkami sił wyregulowałam głośność i już miałam zamknąć oczy, gdy mój wzrok przykuł czerwony samochód jadący z naprzeciwka.

 Był on jeszcze jakiś kawałek przed nami jednak po obserwowaniu stylu  z jakim wyprzedzał po kilka samochodów naraz, można było wywnioskować, że jego kierowca niezwykle pewnie czuł się za kierownicą.

 Rodzice wesoło rozmawiali o ostatniej wystawie, którą mama niedawno zorganizowała w swojej kwiaciarni, a ja, utulona dźwiękami ich głosów zmieszanymi z brzmiącą w mych uszach piosenką Led Zeppelin „Stairway to heaven” powoli zapadałam w sen, nie przerywając obserwacji maski czerwonego samochodu. Odniosłam wrażenie, że jechał prosto na nas. Nie mogło to być jednak prawdą...

- Boże, Michael, uważaj!
 Nagle głośny krzyk mamy gwałtownie przedarł się do mojej świadomości. Nie miałam jednak czasu, by zareagować i poprosić, by przestała robić taki hałas, gdyż znienacka coś mocno szarpnęło całym moim ciałem, a potem wcisnęło w twardą, blaszaną powierzchnię.

  Zapadła ciemność...



~*~

 Mamy oto prolog. Nie ma co - długo wytrzymałam bez kolejnego bloga z opowiadaniem ;) Pomyślałam jednak, że zamiast wyżywać frustrację na swoim młodszym rodzeństwie, mamie, przyjaciołach i Ukochanym, to Was będę męczyć swoimi bazgrołami.

 Nie jest to żadne ff potterowskie, opowiadanie będzie całkowicie autorskie. Ba, niektóre wątki w nim zawarte mają swoje źródło w nie tylko moim dotychczasowym życiorysie, ale też w przeszłości bliskich mi osób. Oczywiście, nie będę pisać, jakie - co za dużo to niezdrowo.

 Mam nadzieję, że co niektórzy z Was będą chcieli obserwować moje poczynania. Jestem ciekawa, co sądzicie o tej notce ;)

20 komentarzy:

  1. Po pierwsze: Piękny szablon. Zawsze uwielbiałam prace Elfaby, więc szata graficzna od razu przyciągnęła mnie do tego opowiadania.
    Po drugie : prolog długi i mnóstwo opisów. Nie lubię, gdy jest za dużo dialogów. Oczy mnie od tego bolą i potem jestem marudna.
    Po trzecie: To co Artemis lubi najbardziej. Dużo przerażenia i kapka dramatyzmu. Nie przesadziłaś tutaj, ani z pierwszym, ani drugim. Było wręcz idealnie i dlatego zachęciłaś mnie do tego opowiadania. Ciekawa jestem, kto kierował tym przeklętym samochodem i czy jego kolor miał coś wspólnego z tą szkarłatną chmurą ze snu... Może już sobie to wymyślam, a może nie.
    Czekam na więcej i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i zapomniałam.
      Ładne i niespotykane imię głównej bohaterki to kolejny plus, a jeszcze ładny cytacik. Kurczę żadnych wad do wytknięcia grrrr.
      "Ciesz się każdą chwilą spędzoną z bliskimi. Już niebawem nie będzie ci dane się niemi radować..."
      Tu chyba powinno być nimi. Taki mały błąd.

      Usuń
    2. Dziękuję ;) Aczkolwiek, jeżeli chodzi o szablon, to nie ja powinnam dziękować, bo pod względem tworów graficznych jestem kompletnym nieudacznikiem ;)
      Ja osobiście jestem zwolenniczką dialogów, ale jeszcze na wcześniejszym blogu byłam besztana za znikoma ilość opisów, temu postanowiłam wyrównać "dawki".
      Motyw snu w tym opowiadaniu jest dosyć istatni i zawsze będzie tak, że elementy z koszmarów Desiree będą miały swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. A do sprawcy wypadku jeszcze powróce w późniejszych rozdziałach ;)

      Usuń
    3. Co do dopisku: jednak udało Ci sie wytknąć mi błąd ;)
      A imię bohaterki rzeczywiście jest piękne, nie pamiętam, gdzie pierwszy raz się na nie natknęłam, ale tak sobie stwierdziłam, że bedzie idealnie pasować do mojej bohaterki ;)

      Usuń
  2. Wracasz!!
    Jak dobrze!! Uwielbialam (i nadal uwielbiam) bloga o siostrze Harry'ego, a ten
    ... Wciaga bardzo bardzo nawet w prologu!!
    Czekam na wiecej! :*
    ~Rebecka Dolney

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, historia o Caroline jakoś mi nie wyszła... Może tutaj lepiej mi się powiedzie?
      Cieszę się, że Ci się podoba ;)

      Usuń
  3. Wow, super!!! Masz po prostu talent, tak samo jak trzy inne osoby które znam. Jesteś następną utalentowaną istotą w moim gronie znajomych.. Weny i czasu do pisania życzę!!!
    ~Amber Wolf

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo mi miło, że podobają Ci się moje bazgroły. Oj, czas się przyda, nawet bardzo duża jego ilość ;)

      Usuń
  4. Zaintrygowałaś mnie, tym bardziej, że opierasz tą opowieść na jakiś tam faktach (bo nie wiem do końca jakich i na ile się zgadzają z twoim opowiadaniem) z Twojego i przyjaciół życia.
    Szkarłatna chmura i czerwone auto? Specjalny trik, czy nieumyślny zbieg okoliczności? Ale pewnie pierwsza opcja, bo ty masz zawsze zapięte na ostatni guzik.
    Bardzo ładne imię dla dziewczyny. Jak widać jest zwykłą nastolatka, ale podejrzewam, ze to się zmieni po tym wypadku. Czyżby oboje rodziców umrze?
    Ciekawa jestem, czy to po prostu jakieś fatum, czy w jakikolwiek sposób musi ją to spotkać (jakaś karma, czy klątwa pokoleń). Dodawaj już kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w pewnym sensie będzie to coś w rodzaju zapisu wspomnień pewnych zdarzeń. Taka forma w dużym stopniu ułatwi mi pisanie poszczególnych rozdziałów, bo wiem z góry, jaki los czeka poszczególnych bohaterów.
      Widzę, że jesteś drugą osobą, która doszukuje się związków pomiędzy mgłą, a kolorem samochodu. Owszem, elementy ze snów Desiree będą miały swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości.
      Co się zmieni z dziewczyną, dowiesz się już w 1. rozdziale^^
      Myślę, że sprawę fatum, karmy itd. zostawię każdemu z osobna do przemyślenia, gdyż każdy wierzy w co innego. Osobiście twierdzę, iż nie ma przypadków i wszystko ma swój ukryty, właściwy cel. Ale to tylko moja “teoria“.

      Usuń
  5. Spodobało mi się nawet ^^. Choć jak ci wcześniej pisałam, uważam opowiadania autorskie za mniej dobre niż fanficki. Ale zachęciłaś mnie zapewnieniem, że to nie będzie fantasy. Bo już zdecydowanie wolę nawet obyczaje niż fantasy, strasznie mnie irytują te zmyślone krainy, elfy i tak dalej, ale twoje opowiadanie chyba nie będzie tak całkiem lajtowe.
    Och, i masz akcję w Ameryce? <333
    Ogólnie zapowiada się ciekawie. Zły sen wyszedł bardzo wiarygodnie. W ogóle lubię motyw snów, a ten jeszcze w dodatku był taki klimatyczny, od początku miałam przeczucie, że będzie zwiastował coś złego. W sumie niby sielankowy wyjazd, ale jednak zostaje przerwany przez coś okropnego, i mniemam, że rodzice bohaterki pewnie zginą. Szkoda, bo widać, że miała z nimi całkiem niezłe relacje i na pewno będzie bardzo nieszczęśliwa.
    Ale mimo wszystko opowiadania, gdzie bohatera spotyka dużo przeciwności są najciekawsze. Przynajmniej dla mnie, bo zbyt sielankowe historie zwykle mnie nudzą.
    Nie umiem komentować prologów. Ale dodałam do obserwowanych i postaram się przeczytać pierwszy rozdział. Bo jestem ciekawa, co wymyśliłaś, choć żałuję, że nie chcesz pisać już ff :(. Naprawdę wielka szkoda. Bo własne opowiadania to jednak nie to samo... Choć pewnie mówię też tak dlatego, że sama nie umiem stworzyć nic swojego i tylko się trzymam ff.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że chociaż w pewnym stopniu Ci się to spodobało ;) Tak, wiem, że wolisz ff, jednak już tłumaczyłam, za mało czasu dzieli mnie od wyjazdu za granicę, bym miała kończyć historię Caroline lub zaczynać kolejny fanfick. W sumie szkoda mi trochę tamtego opowiadania... Może za te 2 lata wrócę i je dokończę. O ile ktoś jeszcze będzie chciał to ustrojstwo czytać ;)
      Nie, to Nowa Zelandia - czyli Australia i Oceania ;) myślałam nad Ameryką, dokładniej Kanadą, ale jednak wolałam wybrać ciepłe, egzotyczne Wellington ;) Tylko nie mam pojęcia o szkolnym systemie w NZ i będę pewnie lać wodę bazując na amerykańskich filmach, serialach itdp. ;)
      Też lubię motywy snu w opowiadaniach. Zwłaszcza, jeżeli mają one odzwierciedlenie w rzeczywistości i są czymś w rodzaju przewodników bądź ostrzeżeń.
      Cóż, nieszczęśliwe wypadki będą fundamentem tej historii. Taki już jej urok.
      Spokojnie, ja też nie potrafię komentować prologów, takie trochę to niezręczne, zwłaszcza jak właśnie ma się do czynienia z opowiadaniem autorskim, a nie ff, bo nie można wiele przewidzieć.
      Może kiedyś sama coś stworzysz, bądź co bądź NA to było praktycznie Twoje opowiadanie, mimo że bazowałaś oczywiście na świecie stworzonym przez Rowling.

      Usuń
    2. No, mimo wszystko interesująco się zapowiada, fajnie się czytało ten prolog.
      Historii Caroline szkoda, bo mi się podobała, wyróżniała się na tle ficzków o fikcyjnych siostrach Harry'ego, była o wiele bardziej wiarygodna, i dość trzymająca się kanonu.
      O, Nowa Zelandia? Bardzo oryginalny wybór, nigdy jeszcze nie czytałam żadnego opowiadania/książki z akcją w tym kraju. Na początku myślałam, że to Ameryka, bo angielskie nazwy i wgl. Ale Nowa Zelandia też może być. Nie lubię opowiadań z akcją w Polsce, bo naszą rzeczywistość mam na codzień i niechętnie o niej czytam.
      Motywy snów są bardzo ciekawe i można je fajnie rozwinąć, jak np. tutaj :).
      Raczej nie chcę tworzyć nic swojego. Aż mnie ciary przechodzą na myśl o tym, że miałabym napisać jakieś fantasy, o nie, tylko nie to. Więc póki co trzymam się świata HP, bo mi łatwiej, jak mam już jakieś realia i punkty odniesienia, tylko po prostu muszę na tym zbudować swoje postacie i ich historię. Moje kolejne opko będzie ff HP z akcją w NY ^^.

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały również Ci się spodobają :)
      No właśnie kanon wszystko popsuł :( Historię od początku pisałam zgodnie z ustalonym przez Rowling kanonem, jednak przez pewnien czas nie miałam po prostu jak wdrażać się w świat HP i tym sposobem ciężko mi było układać kolejne notki...
      Ja właśnie chciałam na początku dać Polskę, ale jednak ten kraj wydaje mi się zbyt spokojny jak na wydarzenia, które będą się u mnie rozgrywać :)
      Przecież nie musisz tworzyć fantasy. Zawsze możesz napisać np. jakiś kryminał, bo one dosyć dobrze Ci wychodzą :)

      Usuń
  6. Cóż zaintrygowałaś mnie ^^. Nie mam weny do pisania długaśnego komenta, więc powiem Ci tyle, że cieszę się, że do nas wracasz. Zapowiada się świetnie.
    Pozdrawiam,
    Honeyed Girl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę swoim powrotem do blogsfery.
      I dziękuję, mam nadzieję, że opowiadanie Ci się spodoba :)

      Usuń
  7. Jestem bardzo zaciekwiona, i zastanawiam się nad paroma sprawami.
    M.in. gdzie znajduje się Desiree (btw. śliczne imię)?
    Jaki wpływ na fabułę będzie miał wypadek?
    I czy Desiree jest zwykłą dziewczyną?
    No, idę czytać dalej ( 1 rozdział czeka! ) i ciągle mam skrytą nadzieję, że jeszcze niedługo powrócisz do siostry harryego pottera...
    Pozdrowienia i życzę weny na obydwa opowiadania
    ~Krzywołapka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do pytania 1: tzn. w tym koszmarze, czy w miejscu istniejącym (w tym opowiadaniu) czy nie?

      Usuń
    2. Cieszę się, że Cię zaciekawiłam.
      Co do Desiree, jest to zwyczajna dziewczyna... jednak sny, które ją spotykają plus sytuacje będące odzwierciedleniem jej koszmarów już nie są zwyczajne.
      Co do opowieści o Caroline... nie ukrywam, że będzie ciężko mi tam wrócić. Ale kto wie :)

      Usuń
    3. Jeszcze odnośnie pytania number one to... nie wiem, czy dobrze zrozumiałam... Fragment pisany kursywą na początku to sen Desiree. I później już jest rzeczywistość.
      A co do wypadku... myślę, że odpowiedź znajdziesz już w kolejnym rozdziale :)

      Usuń